Pierwsze słowa...


26 kwietnia 2020, 21:18

Nie znaczne tradycyjnie od przedstawienia się i opisania tego kim jestem. To w miarę kolejnych wpisów będę odkrywać...

Minęło prawie 9 miesięcy od śmierci mamy, a ja wciąż budzę się z myślą, że muszę jechać do szpitala, bo ona na mnie tam czeka. Nie było mnie przy niej kiedy umierała. Ponadto dwa miesiące przed jej śmiercią pokłóciłyśmy się... Przez to nigdy nie przestanie mnie to dręczyć i prześladować.
Wyprowadziłam się miesiąc z kawałkiem przed jej śmiercią, nie z powodu kłótni... Powód był inny.
Co zrobić kiedy po przeciwnych stronach szali jest Twoja mama i Twoja córka? Co zrobić kiedy grożą Ci odebraniem dziecka jeśli nie zmienią się warunki mieszkalne? Co zrobić gdy mama jest Twoją jedyną oporą i osobą, bez której nie wyobrażasz sobie życia?
Odpowiedz mi, co wtedy zrobić? Bo żadna decyzja nie będzie dobra, każda decyzja przyniesie ból i stratę.
Dlaczego się wyprowadziłam?
Bo nie chciałam stracić dziecka, które kocham nad życie...
Nie sądziłam, że mama umrze, przynajmniej nie tak szybko...
Ostatni raz widziałam ją niecały miesiąc przed śmiercią, a rozmawiałam jeszcze wcześniej.
Wyobraź sobie, że budzisz się pewnego dnia, patrzysz na telefon i widzisz multum nie odebranych połączeń od rodziny. Dzwonisz i słyszysz w słuchawce
Twoja mama nie żyje
Pytasz co się stało, bo nie dowierzasz
A w słuchawce znów ten sam głos powtarza to samo zdanie...
W tym momencie ziemia gwałtownie znika spod nóg, brakuje Ci tchu, świat wokół wiruje, a Ty milczysz
Patrzysz tępo przed siebie, aż w pewnym momencie do Twoich oczu napływa pierwsza łza i to jest początek koszmaru, z którego już się nie obudzisz...
Teraz będziesz już w tym trwać do końca życia.
Od razu do końca do Ciebie to nie dotrze.
Z czasem kawałek po kawałku będzie docierać, a Twój świat będzie się rozpadać...
Już nigdy nic nie będzie takie samo.
Z czasem zaczniesz się śmiać, ale nie z radości, a dlatego, że tak trzeba
Z czasem zaczniesz żyć codziennością, ale to będzie rutyna.
Życie nie będzie życiem, a egzystencją.
Dziecko da Ci wiele powodów do radości, ale nie będziesz jej odczuwać.
Za to będziesz odczuwać gniew, smutek, rozżalenie i niesprawiedliwość.
Moje życie weszło na nowy etap. Zamieszkałam z partnerem, który nie jest ojcem mojego dziecka, ale chcemy, albo inaczej próbujemy stworzyć rodzinę.
Nie mam w nikim oparcia...
Mama mamy, czyli moja babcia ma swoje lata i też ciężko przez to przechodzi, nie chcę jej bardziej dobijać...
A partner pewnych spraw nie jest w stanie pojąć...
Nie jest tak emocjonalny jak ja.
Jest kochany i potrafi mnie pocieszyć, ale na sferze psychicznej, a raczej depresyjnej mojej stronie nie odnajduje się.
Dlatego chcę tu o tym pisać. W najtrudniejszym momencie mojego życia, kiedy byłam w głębokiej depresji, pisanie mi pomogło. To jest swego rodzaju moja terapia.
Psycholodzy nie pomogą, oni chcą zmian w Twoim życiu, nawet jeśli nie jesteś gotów na to, bo inaczej spisują Cię na straty. Niektórzy na siłę posłaliby Cię do psychiatryka..
A mi nie chodzi o to
Chcę wyrzucić z siebie swoje emocje i to mi pomaga...
Nie chcę zapominać, nie chcę się godzić z tym, bo wiem, że to nie pomoże...
Bo jak można pogodzić się z faktem, że mama zmarła, bo lekarz do tego doprowadził, a wykpił się, bo nie ma dowodów...
W papierach zero czegokolwiek...
Nie tak to wszystko miało wyglądać...
Miałam ją wyrwać z tamtego domu...
Miała widzieć jak jej wnuczka dorasta
Miałyśmy razem żyć i mieć własny kąt...
A w tej chwili nawet nie stać mnie na zrobienie jej nagrobku...
A to co z partnerem zrobiliśmy jest wciąż okradane...
Kupiliśmy obramówkę i wysypaliśmy ozdobnym żwirem.
Dziwnym przypadkiem dwa tygodnie później grób obok został tak samo zbudowany.
Mało tego tam wciąż przybywa żwiru, a u mamy wciąż ubywa...
To dowód na to, że na tym świecie nie ma sprawiedliwości... Bo czemu nawet po śmierci nie może spokojnie leżeć w grobie i odpoczywać?
Czemu nawet po śmierci jest okradana?

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz